Mam wrażenie jakby każdy dnia było gorzej. Nie wiem czemu zawdzięczam ten szlachetny progres choroby. Problemy dotyczące w zasadzie całego organizmu, bo ten nieszczęsny, znienawidzony kolagen jest wszędzie. Palce moich rąk już nie są moje. Każda czynność wymagająca naciśnięcia, przyciśnięcia sprawia , ze moje palce się wyginają a ja nie wiem dlaczego. Bo przecież nikt mi nie powiedział, nie dał recepty na odkręcanie kurków do gazu, czy palenia światła. Nikt nie powiedział jak trzymać nóż, kiedy nie można nim kroić. Nikt nie powiedziała jak żyć:) Kiedy maleńka kropelka oleju prysła na moją rękę od razu pojawiły się takie bąble jakbym została poważnie poparzona. Nie goi się wcale. Znowu podsypiałabym całymi dnia, znowu mnie zmiata. Zima szczególnie trudna. Taka zamieć w moim życiu. Dużo śniegu z którego powstał bardzo nieładny bałwan. Trzeba będzie jeszcze niejednej zimy aby zasypało to co się wydarzyło. Wystarczyło zostać genetykiem. Przecież kryteria EDS są tak proste. Tak łatwo to zdiagnozować , że chyba trudniej być nie może. Spełniam tyle kryteriów, że się niedobrze robi. Człowiek cudowny czuwa nade mną . Jeden z nielicznych , którzy wierzyli. Dziękuję człowieku:) O kryteriach, łańcuszku , który wiąże EDS innym razem. Sama o chorobie wiem na razie za mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz