sobota, 21 lutego 2015

Mam Was dni Moje

   Coś się zadziało. Złapałam dwa dni. Zacałowałam te dwa dni, pokochałam, wyściskałam. Takie prawie normalne dwa dni. Nierozważnie w porywie pomyłam podłogi, na kolanach. Paluchy powiedziały , że nie jest idealnie i nie jest jak dawniej bez względu na to jak bardzo chciałabym w to wierzyć. Walczyłam więc z bólem, ale co tam najważniejsze , ze nie pokładałam się gdzie popadnie. Zalśniło jak dawniej, w moim sercu, na mojej podłodze i w życiu. Ugotowałam obiad . Prozaiczne, zwykłe zadanie. Dla mnie to sukces. Mimo bólu i palców z plasteliny. Nie zraziłam się kilkukrotnym odkręcaniem nieszczęsnych kurków od gazu, ani tym , że paluch nie chciał używać noża jak należy. Mało tego upiekłam bataty , co wiązało się z wyjęciem patelni kilka razy z piekarnika. Moje nadgarstki są równie niepokorne jak palce. Dałam radę... Tak bardzo chciałabym , żeby EDS nie dyktowało mi tego co mam robić i jak żyć. Tylko akurat to zadanie wydaje mi się niewykonalne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz