poniedziałek, 13 października 2014

Koniec końca nie ma.

   Dwa lata wyrwane, zabrane z mojego życia a ile jeszcze? Nie mam pojęcia co zrobić z emocjami i jak dalej żyć od dwóch lat moje życie to koszmar. Jestem chora na niezdiagnozowaną chorobę.... Dopóki choroba nie dawała objawów wizualnych byłam wariatką. To takie wygodne wysłać kogoś do psychiatry. Psychiatrę odwiedziłam a co. Dałabym wszystko żeby chora była moja psychika, tylko sam psychiatra polecił szukać realnej przyczyny.Odkąd zaczęły się czary mary nauczyłam się żyć. Nauczyłam się żyć z bólem, totalnym osłabieniem, z kaszlem, z drętwieniem i całą gamą parszywych objawów, które mnie niszczą .Bo już nie byłam wariatką tylko kimś komu coś jest, ale nikt nie co to. Bolerioza zaraz po psychiatrze a nie daj Bóg żeby mieć przeciwciała dodatnie. Ja mam w jednej klasie testu słabo wiarygodnego wciąż aktywne zakażenie, pomimo tego że testy kolejne pokazały , że to bolerioza nie jest. Naiwnie zjadałam tony antybiotyków. Naiwnie bo nigdy nie ugryzł mnie Pan kleszcz, bynajmniej ja tego nie pamiętam! Przeciwciała wciąż aktywne, więc od roku mam wciąż dopiero co zakażenie. Moje ciało stało się moim więzieniem i tłem do tego żeby na nim namalować co tylko zechcę,żeby napisać. Malowałam dawno, dawno temu teraz na nowo uczę się kreska za kreską. Staram się zrozumieć.Setki lekarzy , mnóstwo pieniędzy...I nic...Nie poddam się i dowiem się co mi jest...Początki... Malowanie? Bazgranie jak dziecko we mgle:(  jak na zdjęciu).Może dzięki temu , że napiszę znajdzie się człowiek , który mi pomoże, gdzieś tam hen, hen daleko...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz