Jak czołg. Przetacza się przeze mnie. Wczoraj cudownie, już nawet byłam skłonna uwierzyć w cudowne uzdrowienie. Dzisiaj rano się zaczęła się zabawa w bólowego. Łykam te proszki, lekkie opioidy. Dopiero dzisiaj przeczytałam ulotkę. Do czego to wszystko zmierza? Co kilka godzin tętno skacze sobie hen hen wysoko. Boli wszystko. Wstępnie odbyta pierwsza wizyta u genetyka, jest podejrzenie EDS. Podejrzeń już było kilkadziesiąt. Czemu akurat to miałoby być trafne? Byłyśmy razem. Pozostało czekanie na kolejną konsultację, na badanie, które jak wychodzi na to potrafi wykonać jedyna Profesor w Polsce. Nie wyobrażam sobie, że tak może być. Moja córka nie może być chora. Choroba, która nie rokuje, na którą nie ma lekarstwa. Wierzę jednak, że ja i ona to dwie zupełnie różne historie. Ma takie pomarszczone dłonie, schodzi jej z palców skóra. Niech moje przewidzenia trwają, niechaj wszystko będzie wytworem mojej wyobraźni.
Na dzisiaj....
Bardzo bolesne węzły pod pachami, powiększone od kilku dniu ( już tak bywało). Przytyłam kolejne trzy kilo. Tycie jest składowym elementem tego X. Poza tym moje palce nabrały tyle skóry na zgięciach, że przestałam nosić nawet obrączkę, bo nie mogłam zdjąć i jakoś tak powyginały się.
Najdziwniejsze to takie bulgotanie, nie wiem jak to nazwać. W przełyku, w gardle jakby powietrze uciekało. Nie boli, wkurza.
Masło maślane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz